wtorek, 22 lutego 2011

// // 3 comments

Aquarium :D

Dostałam polską instrukcję do Nikona.. Nareszcie :D Ale powiem szczerze, że ten aparat wywołuje we mnie takie zmany temperatury ciała i takie zmiany nastroju, że czasami muszę po prostu zrobić sobie przerwę.. No ale teraz to będzie inna robota.. Mam nadzieję..

W niedzielę byłam w Monterey, typowo rybackim miasteczku. Dało się to wyczuć już na wjeździe, bo powietrze przesiąknięte było rybim zapachem.. Ale co więcej udało mi sie zobaczyć, na zywo, a nie w akwarium, foczki! I dopiero teraz zobaczyłam, że foki maja dwie płetwy z przodu, dwie płetwy z tyłu i ogon!! A ja cały czas myślałam, że mają tylko dwie płetwy z przodu i ogon... Haha.. Człowiek całe życie się uczy, nawet elementów zoologii.. ;) Na lucnch zjadłam sobie dorsza z frytkami, już nie pamiętam kiedy ostatnio takie coś jadłam, zapiłam monterey'skim piwem i ruszyłam do akwarium.. Kolejkaa była długaśna, ale myślę sobie, czekam.. Jakoś szybko poszło, kupiłam bilet no i poszłam oglądać rybki, rekinki, skałki pingwinki.. :) Porobiłam trochę zdjęć, więcej jak  trochę mi nie wyszło, bo po prostu nie wiedziałam jak ustawić aparat gdy pomieszczenie jest ciemne, akwarium z rybami jasne, co więcej nie można straszyć zwierzątek fleszem.. Część zdjęć wyszła, jak widać we wcześniejszym poście i na drugim blogu, ale jak już wspomniałam, dużo też nie wyszło.. No ale trudno..  Pocieszam się tym, że czekają na mnie hektary Parku Narodowego Sequoia, już w sobotę.. ;)

Pora deszczowa minęła, Tfu! Tfu! wypluć, bo deszczu mam dosyć na najbliższe miesiące.. Mirka chora, Lauren dopiero bierze choroba, także dzisiaj miałam dwie marudy w domu.. Ale jedną połozyłam wcześniej spać, a drugą usadziłam przed telewizorem, czego zwykle nie robię, i włączyłam bajkę.. Jakoś ten dzień minął, ale ja już odliczam dni do lipca, jeszcze tylko około 150! ;*

Wczoraj byłam na basenie, dzisiaj daje mięśniom odetchnąć, pójdę jutro.. Chociaż od tygodnia szykuję się na to, żeby pójść rano na ten basen i mieć wolny wieczór, ale to musiałabym wstać ok 5 rano.. No może jakoś się zmuszę, tym bardziej, że kładę się spać o 22, bo tak jestem padnięta po całym dniu...

Dzisiaj byłyśmy nad jeziorem, tam gdzie ostatnio byłam sama na rowerze.. Spakowałam lunch i pojechałyśmy z dziewczynkami pobyć trochę na świeżym powietrzu.. Nawet widziałyśmy pożar tego mostu przy którym mam zdjęcie jak byłam w Foster City.. wielka czarna chmura dymu przykryła niebo, ruch wstrzymany.. Coś niedobrego się wydarzyło..

Okey, idę rozkminiać tę instrukcję, bo już nie mogę się doczekać.. Pierwsza polska książka od 4 miesięcy.. Uhuhu...
Read More

niedziela, 20 lutego 2011

// // Leave a Comment

Monterey Bay Aquarium 2011-02-20

Read More

piątek, 18 lutego 2011

// // 4 comments

:)

No i co tu robic w deszczowy dzien.. Co tam dzien! Tydzien! Leje i leje, chociaz jest cieplo bo ok 10 st to deszcz doprowadza czlowieka do takich wahan nastroju, że aż jest to męczące..

Pogoda mi trochę pokrzyżowała plany, bo miał być rower, miała być wycieczka, miały być zdjęcia, a pozostało mi siedzenie w domu i oglądanie kolejnego odcinka serialu.. Zapowiadają ładną niedzielę, ale od poniedziałku znowu ulewy.. Ahh.. Ale damy rade..

Dzisiaj pracowałam tylko do 12.30, po pracy pojechałam na zakupy, bo musze w końcu wysłać tę kolejną paczkę.. Ostatnio przyniosłam sobie nawet karton z poczty, taki specjalny do wysyłania paczek za granicę, no i zostawiłam ten karton w kkołysce dla dzieci.. Poszłam na basen, wracam, patrzę, a karton pocięty, nowiutki, jeszcze nie złożony.. Myślę sobie co za bezmyślny oszołom dobrał się do mojego kartonu! Akurat natknęłam się na hostkę i mówię jej, że ktoś zniszczył mój karton, po który specjalnie poszłam na pocztę, a ona tak patrzy na mnie, i pyta się czy to naporawdę mój był, bo oni myśleli, że to śmieć.. No mój, mój.. A poza tym jest różnica między kartonem ścieciowym, a kartonem pocztowym, ze specjalnymi znaczkami! Przychodzi host, patrzy na nas, a hostka mu mówi, że to był Martyny karton.. Host na to Uuuuu.. a to Leila go pocięła, i najlepsze jest to, że ja jej jeszcze na to pozwoliłem.. No dziękuje rodzino Salamów za doprowadzenie mojego kartonu do takiego stanu, dzięki Wam moja rodzinka dostanie paczkę z lekkim opóźnieniem..

No to paczka prawie gotowa, jeyne czego brakuje to tego nieszczęsnego kartonu, po który muszę iść w poniedziałek..

Za tydzień szykuje nam się wycieczka! Tutaj: http://www.nps.gov/seki/index.htm Sequoia national Park w Sierra Nevada.. Hostka ma jakąś misję do wyknoania w tamtych okolicach (ok 4h od Sunnyvale). Misję tzn, jedzie zagłosować w sprawie jakiegoś kontraktu z pracy, no to host na to, że robimy rodzinną wycieczkę.. No to robimy.. Podejrzewam, że będzie to baaaardza męcząca wycieczka, ale cóż..Coś za coś.. :D

Ojejku jestem taka senna przez ten deszcz.. Oczy same mi się zamykają..

A były Walentynki! Oczywiście mega różowy i przesłodzony dzień.. Domu Salamów też to nie omminęło, a Walentynki nadal chyba trwają, czego wyrazem są wszechobezne różowe, fioletowe i czerwone serduszka.. Host zabrał hostkę na kolację w ubiegły piątek, ja zostałam z dziewczynkami, a w poniedziałek dał hostce bukiet czerwonych róż, a dziewczynki dostały od rodziców po świecącym kubku, które wyglądają jak znicze! I jak tu z tego pić.. A na dodatek kubki były wypełnione cukierkami, tymi pastylkami wstrętnymi.. A później mi mówią, żebym dzieciom nie dawała za dużo cukierków, no to kochani rodzice po co je do diabła kupujecie??!! Ale to nie koniec prezentów.. Wieczorem pojechałam na basen, wracam, a na środku pokoju 3 olbrzymie, dmuchane helem balony w kształcie serducha.. O loooosie jaka tandeta! A wokól mnie szum się zrobił, Tyna Tyna, krzyczą dziewczynki idź szybko do swojego pokoju.. Poszlam, a tam co? Czwarty balon! No pięknie dziękuję! ;)

Happy Happy! ;)


A tutaj moje oszołomy w makijażach mojego aytorstwa! ;)

Modelki.. ;) Baaacznośc!



Read More

środa, 16 lutego 2011

// // 3 comments

San Francisco Trip 02/13/11

Read More

poniedziałek, 14 lutego 2011

// // Leave a Comment

UWAGA

UWAGA, ZALOZYLAM NOWA STRONE GDZIE MOGE WGRYWAC WIECEJ ZDJEC

ADRES: http://bosoposloncu.shutterfly.com
Read More

niedziela, 6 lutego 2011

// // 8 comments

To dwadzieścia cztery stopine były!.. nanan..

24 stopnie!

D W A D Z I E Ś C I A    C Z T E R Y!!!
 a mamy luty!!

Pierwszego grilla, przepraszam barbecue! mamy za sobą.. No bo jak tu nie zrobić barbecue przy 24 stopniach Celcjusza, no nie.. ;) Ale przed barbecue ;) pojechałam sobie na wycieczkę rowerową, bo przy tak pięknej pogodzie to aż szkoda było w domu siedzieć.. Wróciłam po 16, akurat tylko wzięłam prysznic i host powiedział, że mięsko już dochodzi i można zasiąść w ogrodzie przy stole.. Było kurczę, a konkretnie pałki, żeberka, warzwa.. No i tak posiedzieliśmy sobie z półtorej godzinki dopóki się ciemno nie zrobiło.. A teraz wcinamy ciastka, własnoręcznie upieczone przez Salamów, z pudingiem czekoladowym.. Tyle się dzisiaj najeździłam, że nawet nie myśle o tym ile to kalorii...;p

















Read More

sobota, 5 lutego 2011

// // 1 comment

The Foster City Trip


Moja dzisiejsza trasa

Właśnie powróciłam ze swoich dzisiejszych wojaży.. Padnięta jestem na maxa, bo spędziłam z 7 godzin na rowerze, aż mnie pośladki bolą.. A jutro to pewnie nie usiąde  w ogóle..;)


Foster City z lotu ptaka - zdjecie nie mojego autorstwa!
No ale do sedna.. Pojechałam odkryć mieścinę, bardzo maleńką, ale położoną nad sama Zatoką San Francisco.. Wyruszyłam o 10, rowerem pojechałam na pociąg, który dowióz mnie do Hillsdale, a stamtąd znowu byłam zdana na swój jednoślad.. No i zjeździłam Foster City wzdłuż i wszerz w  poszukiwaniu żaglówek, no i najśmniejszniejsze jest to, że nie znalazłam!! :D Podejrzewam, że jeszcze nie pora na żaglówki, chociaż dzisiaj było baaardzo ciepło, a nawet gorąco, a ludzie to już się opalali.. 



Jednak nie obeszło się bez strat, mianowicie połamałam swój statyw, teraz leży i 'się klei'.. Ooh, za mocno chciałam przykręcić i ułamałam jedna maleńką część.. no i kolejna strata - zgubiłam pompke rowerową hosta! Z tym to trochę gorzej, bo nie mam pojęcia w którym miejscu, czy tam, w Foster City, czy w pociągu ją zostawiłam, czy pod sklepem mi wypadła, czy może ktoś mi ją zabrał, chociaż to mało prawdopodobne.. No nic, zobaczymy jak się sprawa rozwinie, najgorsze jest to, że muszę sobie dopompować koła...;p Chciałam to zrobić jutro, ale nie mam czym.. Hihi..

Mosty chba do końca życia będa mi towarzyszyły...

Bajorko

Bajorko 2

Boardwalk w Foster City

Smile No 73


Mój cały stuff!

Kajakarze w FC

Jezioro Marzeń ;D

Tynka

Kajakarze 2


Byłam dzisiaj świadkiem niesamowitego zdarzenia.. Myślałam, że z roweru spadnę.. Stoję sobie na przejściu dla pieszych i czekam na białego ludzika, który umożliwi mi przejechanie na drugą stronę ulicy.. Przede mną była stacja benzynowa no i jakaś babka tankowała swój samochód.. Jestem już na drugiej stronie, mijam stację, a ta kobiecina wsiadła do swojego auta i nagle ruszyła wyrywając wąż z dystrybutora!! I jedzie z tym wężem w samochodzie.. Ludzie patrzą, ja aż się zatrzymałam, bo nie wierzyłam, że ona to zrobiła.. Haha. Wyobraźcie sobie takie białe, trochę starszawe auto z wyrwanym wężem wetkniętym w wlew paliwa. Szok.. ;)

Wróciłam do domu po 19.. Host zakupił nowego grilla, właśnie teraz składają go z Leilą, to może jutro będzie dobry obiad.. Aż mi ślinka pociekła.. ;D

Kupiłam sobie strój kąpielowy i jutro ruszam na basen zbijać procenty..


Duduś

Dwa Dudusie

Katy Perry 'Cafilornia gurl' ;) (odkąd widziały ten teledysk, Princessa zawsze, kiedy słucha tej piosenki to kładzie się na dywanie i macha nózkami, no istna California Girl!) ;D


'Bo jak Ci...!'
Read More

środa, 2 lutego 2011

// // 3 comments
Pendzinko, specjalnie dla Ciebie fotki z ULUBIONą fryzurką Mirki..





Read More

wtorek, 1 lutego 2011

// // 6 comments

:)

Jej, juz mamy luty.. Czas szybko płynie.. Luty, na termometrze 19 stopni.. :D

Byłyśmy dzisiaj z dziewczynkami w nowym parku, nowym, bo pierwszy raz.. Porzuciłam jazdę samochodem, na rzecz roweru (tak tak, rower wrócił do łask!) i spacerów w rzeźbiących ;) nogi butach, kurde naprawdę mam te zakwasy tam, gdzie oni powiedzieli, że będzie poprawa!

Byłam dzisiaj na kickboxingu, umęczyłam się jak diabli, wróciłam do domu, a hości mi kurczaka pieczonego wciskali na kolację.. Nie nie, ja tylko jogurcik.. Ale i tak jakoś jest mi ciężko.. no nic, idę się trchę pouczyć, obejrzę jakiś film.. I tyle..





moje ulubione!



Read More