środa, 6 października 2010

// // 1 comment

DOPALACZ , czyli piosenka na dzisiaj.. :D



Kolejny ciężki dzień.. Piosenka - mój dopalacz...

Powoli dochodzę do wniosku, że wychowywanie i opieka nad dziećmi to ciężka praca.. Podziwiam wszystkie mamuśki, za wytrzymałość, cierpliwość, wszystkie te szmery bajery, które sprawiają, że dzieciaki wyrastają na ludzi, i nie pozostają na etapie jaskiniowców - dokładnie, JASKINIOWCÓW, ludzi z epoki kamienia łupanego! Bachorki biegają po całym domu wydając z siebie dzikie dźwięki dzierżąc w dłoniach zabawki łudząco przypominające maczugi, jedzą jak świnki - najczęściej używając do tego dłoni, czasami stóp! , robią pod siebie, ciągają koty za ogony, biją, gryzą, plują.. Pożal się Boże...

Miałam dzisiaj polski wybuch, a dokładnie polski wybuch złości, ta Germanka naprawdę doprowadzi mnie do rozstroju nerwowego.. Ona chyba jest trochę przewrażliwiona na punkcie tych dzieci.. No okej, to nasz praca, płacą nam za to, ale to nie znaczy, że musimy wykonywać każdą ich zachciankę.. No ja pierdzielę, byłyśmy dzisiaj kupić hamburgery, niby 'dietetyczne', dlatego więcej takiego 'dietetycznego' hamburgera nie zjem, nie ma dietetycznych hamburgerów!!, podjeżdżamy do okienka, zamawiamy, płacimy, odbieramy, dziewczynki siedziały z tyłu zapięte w fotelikach, w radiu leciała jakaś piosenka dla dzieci, no i zaczęły sobie machać nogami, machają machają, i Lauren lekko, naprawdę leciutko uderzyła się w łydkę, ja bym tego nawet uderzeniem nie nazwała, a ta Germanka już się jej wypytuje, czy może się zatrzymać, czy to takie poważne, taaaaaaaaak do lekarza jedźmy najlepiej!! Jak tak to walają się po podłodze, napierdzielają klockami po głowach, palce w oczy wsadzają, i jakoś ani razu nie dzwoniłyśmy po pomoc, a tu wielka tragedia bo łydka łydkę dotknęła- ona nawet nie miała możliwości się uderzyć mocno bo była unieruchomiona w foteliku - sama ją dobrze w nim ulokowałam...:D

Małe dziecko zesrało mi się dzisiaj, musiałam badziać się w tym pampersiaku, ubrudziła sobie stopy, no żesz tak śmierdziało.. Trzeba im dietę zmienić ;)

Germanka dzisiaj zrobiła im naleśniki po niemiecku, ja bym też takie zrobiła i nazwała 'naleśniki po polsku', jeden grzyb, ale coś nie chciały jeść, nie dziwie się, bo nawet bez złości mówiąc, to były zakalcowate, i w ogóle bez cukru, poza tym musiałam dom wietrzyć bo coś tam jej się przypaliło..

Ale po pracy pojechałyśmy do takiego outletu, nawet kupiłam sobie gąbkę do mycia...:) Germanka pół godziny zastanawiała się, który zapach Escady wybrać,poradziłam jej, żeby wzięła dwa, ale coś jej się kasa kończy, bo mówiła, że musi do babci zadzwonić po dofinansowanie..Dzwoń dzwoń..

Do dziewczynek przyjechała dzisiaj babcia, wydaje mi się, że ma na imię Sue, ale wszyscy mówią na nią Gaga, w sumie nie wiem dlaczego bo do Lady Gagi to ona raczej nie jest podobna, ale jutro pracuję tylko do 12:00, muszę ogarnąć w końcu jakąś szkołę, zmienić kategorię wiekową znajomych, bo za chwilę zacznę pachnieć babasią kupą i mlekiem...

Kupiłam dzisiaj sobie truskawki.. Tak ładnie sztucznie pachniały, ale zjadłam, coś nie mogłam dogadać się z panem kasjerem w sklepie, nie wiem dlaczego pytał się mnie czy chcę 15$ na swoje konto, czy co, a miałam zapłacić tylko 6 dorarów..

Idę spać, jutro zaczynam o 7:00

1 komentarz: