czwartek, 4 listopada 2010

// // Leave a Comment

Snu! Energii!! Chłodu!!

Oglądam amerykańską 'Nianię'!
Czytam 'Nianię w Nowym Jorku'!
To już jakaś mania!

Trochę zaniedbałam wpisy, przyczyną tego jest mój stan fizyczny, po prostu każda część mojego ciała, wieczorem, po całym dniu z dzieciakami, odmawia posłuszeństwa, nie chce się ruszyć, nawet drgnąć.. Nawet moje wycieńczone paluszki nie chcą śmigać po klawiaturze.. Jestem bez sił, wyczerpana, wyeksploatowana.. Jedyny ratunek to sen, sen, sen i to jak najwięcej..

Dzisiaj jestem w lepszej formie, a to tylko dlatego, że jak dziewczynki miały poobiednią, przepraszam, polunchową ;p drzemkę, to i ja z nimi poszłam spać, i tak spałam z dobre 2 godziny to teraz czuję, że jednak jeszcze żyję...

Przyjechała babcia Gaga, zabrała dziewczynki na lekcję baletu (ściema ten balet jak nie wiem co, no ale ok!), a ja o 15.30 byłam już wolna, chciałam jechać do mall, aale, jak zobaczyłam, że w jedną stronę muszę pedałować 40 minut to mi się odechciało.. Jeszcze dojechać bym dojechała, ale wrócić byłoby ciężko..

Poza tym jeszcze nie jest mi dane prowadzić samochodu, podejrzewam, że po części jest to wina mojego ostatniego występku, no ale cóż.. Jednak muszę się pochwalić, że zmieniłam model roweru, host mi użyczył swojej kolarzówki (dodam, że wcześniej jeździłam rowerem górskim), która jest o całe niebo lepsza od tego górala (nie działały w nim przerzutki), to teraz mogę sobie poszaleć moim nowym jednośladem.. Ale jak tylko dostanę auto, to jaaaak wsiądę, jak ruuuszę, jak nim pooojadę gdzieś daleko daleko, no..

Bilans dzisiejszego dnia to nadal zapchana wanna, do tego zapchany zlew w kuchni, pusta lodówka.. Chata się sypie..

Spacerowałam dzisiaj po sklepie w poszukiwaniu swetra (i tak nie znalazłam) a tu słyszę normalnie świąteczne piosenki (dopiero początek listopada!), miałam ochotę uciec z tego sklepu, no za wcześnieeee...Ale jeszcze tydzień temu wszystko było pomarańczowe, halloweenowe, a teraz wystrój świąteczny..A ja nadal w t-shircie... Boshee.. Mam ochotę na zmarznięte policzki i na sople pod nosem, i na lodowate paluszki u stóp.. Już mdli mnie od tego ciepła, więc żeby lepiej się poczuć, kupiłam sobie czapkę, może nie jest ona typowo zimowa, ale taka jesienna.. :D

Jutro wyjazd, wracamy w niedzielę..
Na pewno się odezwę..

Z niecierpliwością czekam na aparat!
I na Wiśniewskiego!
:*

0 komentarzy:

Prześlij komentarz