niedziela, 31 października 2010

// // Leave a Comment

Ale gafa! :D .. i Halloween

Wiecie co zrobiłam, Bosheeee.. Pierdoła ze mnie... Niemyśląca na dodatek.. Roztrzepana..

No ale zacznę od początku dnia..

Godzina 9:40. Kuchnia.
Wszyscy byli już po śniadaniu, wchodzę do kuchni jeszcze w piżamie, hostka krząta się i wstawia naczynia (wcześniej umyte w zlewie) do zmywarki.. Good Morning, Good Morning, Martyna może chcesz gofra na śniadanie (oni tutaj jedzą gofry wyłącznie na śniadanie,  najczęściej z masłem, a same gofry maja lekko słonawy smak, dzisiaj pokazałam jej jak się 'poprawnie' ;) obchodzi z goframi, i że po wyjęciu trzeba je zostawić na chwilę w pozycji pionowej, żeby odparowały, bo wtedy będą bardziej 'crispy', zdziwiona popatrzyła na mnie, to jej mówię, że trochę się pracowało w tej branży;D, jak widać nie darmo, niech i Ameryka ma z tego jakiś pożytek ;D ), mówię, że pewnie, mogę zjeść, po czym host pyta, czy chcę kawy, no oczywiście hoście, że chcę kawy (on tez ma hopla na punkcie kawy, kupuje ją w kawowym sklepie, gdzie mielą i pakują przy Tobie).. Jak miło no nie, chociaż w weekend zrobią Ci śniadanie i kawę, wprawdzie nie do łóżka, no już nie przesadzajmy, ale to było naprawdę przyjemne...No to hostka zaczęła robić gofry i jajek jej zabrakło, musiała jeszcze do sklepu skoczyć.. Ale śniadanie - pierwsza klasa! ;D

Później wybraliśmy się na wycieczkę na taki deptak.. Spacerując po nim czułam się niemal jak na wakacjach, chciałam to uwiecznić ale niestety, wiadomo, mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja..
NO ale wyjeżdżamy spod domu, kto prowadzi? Ja! Tak ja! Hostka się zapytała hosta, czy on czy ona mają prowadzić, a on, że JA! Czy jestem gotowa? No tak tak, w końcu muszę się kiedyś nauczyć poruszać po tych drogach.. Usiadłam, ustawiłam fotel, ustawiłam lusterka, jadymy..Patrze na hosta, jaki on był zestresowany, masakra, haha... Spokojnie, przecież nie będę szaleć tym bardziej, że w samochodzie jest jeszcze pięć osób w tym trójka dzieci.. Chciałam ustawić sobie nawigację, a on mi mówi, że będzie mi mówił co gdzie jak.. Tzn. że będzie mi się wcinał... Ale spokojnie myślę, chłopie nie dziwię Ci się..Jedziemy jedziemy, pierwszy raz prowadzę auto po tej drodze, a on do nie szybciej! szybciej! szybciej! go! go! go! Eeeej no kurde, bezpiecznie to bezpiecznie, nie będę szaleć, jechałam 50-55 mil na godzinę tj. ok 80-90 km na godzinę, z dziećmi w samochodzie, a on mi mówi, że szybciej..A na autostradzie kazał mi jechać prawie 75 mil na godzinę, a to jest ponad 120 km/h! Pierwszy raz! Oszalał! No ale mówi szybciej to cisnę ten gaz, ale mu mówię, że nie znam drogi, nie znam zakrętów, jadę tędy pierwszy raz.. Dojechaliśmy na parking, był cały zajęty, zjechałam do podziemnego, patrzę, po prawej 3 wolne miejsca, to kręcę..I co? Najechałąm na linię i musiałam wycofać, wycofałam i tak chciałam ładnie stanąć, a tu co? Jeb w ścianę!! Czaicie, uderzyłam w ścianę! Nie wiem na co czekałam, że mi coś zapiszczy chyba, i powie, że mam jeszcze 30 cm do tej pieprzonej ściany!! Uderzyłam rejestracją (mają tutaj bardzo wystające!) I tylko, po polsku 'O Bosheeee', on patrzy na mnie, ja na niego.. Yyy.. Wysiadł, i ja też wysiadłam, patrzymy, że nie ma żadnej ryski, ale sam fakt, że nie obliczyłam odległości.. Bo naprawdę jechałam bardzo wolno, i to nie było uderzenie z samego skrętu, tylko po wycofaniu.. No i jak wracaliśmy to tak stoję przy tym samochodzie, i on patrzy na mnie, ale w końcu wyciągnął kluczyki i powiedział, że mogę prowadzić, tylko tym razem usiadł z samego tyłu, a z przodu posadził hostkę... Ale elegancko wróciłam do domu, już pamiętałam drogę, także bez żadnych wpadek, czy zgrzytów, dynamicznie.. Kuuurde po tych czteropasmówkach to tak trzeba uważać, co chwilę zmieniać pas, ktoś Ci wyjeżdża, ktoś zajeżdża drogę.. Ale zaparłam się, bo przecież wiem, że umiem prowadzić ten pieprzony samochód, skupiłam się i dojechaliśmy...

Teraz dekorują dom na Halloween, bo jak się tylko ściemni to zaczną...

A na dzisiaj mam taki ładny wierszyk z jednej z książek dziewczynek:

I love You Through and Through

I love you trough and trough.
I love your top side.
I love your bottom side.
I love your inside
and outside.
I love your happy side,
your sad side,
your silly side,
your mad side.
I love your fingers
and toes,
your ears
and nose.
I love your hair
and eyes,
your giggles
and cries.
I love you running
and walking,
silent
and talking
I love you through and through...
yesterday,
today,
and tomorrow, too!




No to byłyśmy zbierać te słodycze, chodziłyśmy od domu do domu krzycząc Happy Halloween! Host została w domu, a Kocica, Dzwoneczek i Superbejbi (Amira była Superbejbi, miała różowe spodenki i różową bluzkę i pelerynkę! jak biegła to pelerynka frunęła z nią, naprawdę wyglądało to zabawnie! :D) no i dwa bodyguardy z mieczami świetlnymi a'la Star Wars w rolach latarek.. :D To wyglądało mniej więcej tak jakby ksiądz chodził po kolędzie, wchodziłyśmy tylko do tych domów, które były jakoś ozdobione, w których paliło się światło, albo były uchylone drzwi.. Każdy miał przygotowaną michę pełną słodyczy, a dziewczynki chodziły z wiaderkami..Lauren nie wytrzymała i po odwiedzinach dwóch domów zatrzymała się na środku chodnika i zaczęła oglądać wszystkie słodycze, jakie dostała, Mirka pochłaniała Snikersy razem z papierkami.. Hostka przedstawiła mnie chyba wszystkim sąsiadom, a w styczniu przyjeżdża do jednych nowa operka z Niemiec! Mieszkają 3 domy od nas..

Idę spać bo jutro zaczyna się kolejny tydzień, a w piątek jedziemy do ich domu nad rzeką.. :D Złota szukać!

0 komentarzy:

Prześlij komentarz