sobota, 30 października 2010

// // Leave a Comment

Sooobotaaaa la lala lala...

Rodzinka gdzieś wybyła, tzn. host pojechał do pracy, to wiem, bo spotkałam go dzisiaj rano w kuchni, szalał z dziewczynkami, Amira - NO, Leila - LEAVE IT!, Lauren - DO NOT TOUCH! OOOhhh.. Good Morning Małtina! Ciężko jest się zająć Szaloną Trójcą, ciężko?? A żebyś wiedział, że znam ten ból...;)

Wczoraj przeglądałam sobie książki kucharskie hostki, od groma tego ma i jeszcze więcej, kuchnia tajska - mieli operkę z Tajlandii, kuchnia japońska - Izumi była z Japonii, z Niemiec nic nie znalazłam, a książkę kucharską z polskimi przepisami kupię jej pod choinkę..;D No ale w końcu znalazłam właściwą nazwę swojego śniadania, a jest to P U K K O L A.. Jak przyjemnie jest wiedzieć, że Twoja codzienna porcja owsa z suszonymi owocami tak pięknie się nazywa!

Przepis: http://www.kuchnia.tv/kuchnia_przepis_0-0-263_-odc-09-pukkolla.html

Wczoraj dziewczynki miały Halloween w szkole, Leila poszła przebrana z kota, konkretnie różową kocicę, a Lauren za Dzwoneczka z Piotrusia Pana.. Takieś jakieś te kostiumy niewydarzone, frajdą powinno być zrobienie takiego przebrania samemu, a one mają gotowe ze sklepu.. Także w szkole było kilka Dzwoneczków, i kilka błąkających się kotów.. Zauważyłam jeszcze pannę młodą, dobrze, że nie była umierająca, kilka pszczółek, gdzieś tam przemknął Harry Potter, Królewny Śnieżki, Kopciuszek z lekką nadwagą, masarz, kowbojka, kilka czarownic, clown na jednokołowcu ( nie pamiętam jak ten sprzęt się nazywa), dynia, kucharz... Cała szkoła była przebrana.. A ja miałam na sobie swój jeansowy uniform, upaprany poranną owsianką z malinami, zalany mlekiem i opluty bananem..Takie życie..;)

Na lunch zrobiłam im halloweenowe naleśniki - takie w kształcie duchów i nietoperzy, z bitą śmietaną i jagodami.. Taaaakie oczy zrobiły zdziwione.. :)

Poza tym dziecko mi wczoraj utknęło między komodą a łóżkiem, nie wiem jakim cudem się tam zmieściła, ale swoim gromkim płaczem dała mi znać, że coś jej nie pasuje.. W tym czasie, jeszcze grzeczna Lauren rąbnęła się plecami o kant łóżka, ale szybko rozmasowałam jej plecy, także obyło się bez płaczu.. Uff.. Tym czasem Leila zabawiała się w nauczycielkę, ciągle strasząc Lauren 'Nie dostaniesz zaliczenia!!!!'  Biedna Lauren robiła wszystko, co ta jej karze, a Leila w końcu stwierdziła, że Lauren jest za głupia i musi iść do szpitala.. i poszła do pokoju, z szafy wyciągnęła walizkę Laureni zaczęła pakować jej ubrania (taaaak, właśnie te, które godzinę wcześniej Martynka pięknie ułożyła!!), Lauren wzięła walizkę i idzie, pytam się jej, a dokąd to, no do szpitala.. Prawie płakała!! Musiałam zakończyć tę zabawę, bo stawała się naprawdę dołująca..

Lauren była wczoraj niesamowicie grzeczna, jej pierwszy taki dzień, nie wiem co ją ugryzło, może jedna ze pszczół szkolnych, ale coś się kroiło.. Nie bez powodu ludzie mówią kto rano tańczy ten wieczorem płacze, czy jakoś tak, bo tuż po tym jak 'zeszłam' ze swojego stanowiska pracy, już będąc w swoim pokoju słyszałam taką arię operową, na 3 głosy, z The Beatles w tle i biedną hostką, która spokojnie i bez rezultatu próbowała coś tłumaczyć, ale nic jej nie wychodziło..Współczując, wyszłam z pokoju przeszłam się korytarzem, by tak z ciekawości zbadać sytuację i naprawdę, z empatią w sercu posłałam jej szczery uśmiech i życzyłam w duchu miłego weekendu..

Na życzenie moich komentatorów pokazuję The Host Family!! :D
Od lewej: moja hostka - Jessica, siostra hosta - Nada i Leila

Duuuzia rodzina, od lewej: host z hostka i małą Lauren na kolanach, w samym środku, na górze babcia Gaga-Sue, reszty nie znam, ale lada dzień poznam!

Jeszcze raz moja Szalona Trójca! Mirka, Leila i Lauren

Zaprosili mnie dzisiaj do chodzenia jutro po domach i krzyczenia 'Trick or Treat!'!! I co, też dostanę cukierki :D Hihihi..

Wybrałam się dzisiaj na wycieczkę, no niestety nadal rowerową w celu znalezienia aparatu fotograficznego.. Aparat znalazłam, ale nie kupiłam, bo wydawało mi się, że w internecie jest tańszy i nie myliłam się.. Pozostaje mi tylko decyzja, brać czy nie brać, kupować czy poczekać.. Oj, ale jest tyle chwil, które chciałoby się uchwycić..

Dzwoniła Ula, namawiała mnie na kino jutro wieczorem, ale mamy się jeszcze zdzwonić.. Ulala..

Jutro to oryginalne Halloween, host szykuje zupę z dyni, na stole z 5kg słodyczy dla dzieciaków, prawdziwe szaleństwo.. Prawie Święta!

0 komentarzy:

Prześlij komentarz