wtorek, 26 października 2010

// // Leave a Comment

Czyżby jakieś indyjskie korzenie?! ;>

Ochrzciły mnie dzisiaj 'na nowo', od dzisiaj jestem Martina Shreya, cokolwiek to znaczy.. Dobra zgooglowałam to, Shreya w języku indyjskim znaczy 'piękna'.. Akurat wątpię w to, że znały znaczenie tego imienia, ale powiedzmy, że wcale się nie gniewam za ten indyjski suplement.. :D Teraz to koniecznie muszę iść na Belly Dance!

W dzień ciepło, pod wieczór masakrycznie zimno.. Byłam dzisiaj swoim jednośladem w centrum, wracałam po 21 i ręce przymarzały mi do kierownicy.. Wracałam, było już ciemno, a że zbliża się Halloween, to większość kalifornijskich domów jest hmm.. ozdobiona pajęczynami i wspinającymi się po nich pająkami (dobrze, że w żadną nie wpadłam jadąc rowerem po chodniku - cholera tylne światło w ogóle już nie działa, przednie coś tam dyszy), dyniami, ludźmi bez głów, czaszkami, wiedźmami.. Porażka, aż bałam się wracać, jeszcze po drodze wyskoczył mi spod samochodu, z mega miałknięciem, kocur, jakbym mu przejechała po ogonie (jak już jestem przy ogonach, to Mirka przechodzi fazę Elmirki "Kocham zwierzaczkiiiiiii!!!' i dpastwi się nad biednymi abisynami, ciągając je za ogony i głaszcząc, nie zawsze delikatnie i nie zawsze w tam gdzie one lubią, doprowadzając do tego, że te, jak tylko ją widzą, uciekają  w popłochu tam gdzie się da, tam gdzie są tylko drzwi otwarte!).. Dzisiejszy powrót do domu był niczym tunel strachu, nie wiadomo co czeka Cię za kolejnym skrzyżowaniem..Pedałując ile sił w nogach pobiłam chyba swój rekord na dystansie Target - Dom, przejeżdżając tylko raz na czerwonym świetle... Uff.. :D

Skandal! Wygonili nas dzisiaj z placu zabaw.. No kurde, powiedzieli, że dzieci są za małe.. Czy to w ogóle ma jakiś sens? Place zabaw są chyba dla dzieci nie dla dorosłych.. Jestem zbulwersowana ;) Nie mam teraz gdzie z nimi chodzić, bo powiedziały, że do parku już nie chcą.. Nie dziwię się skoro chodziły tam z Jennifer przez cały ostatni rok..

Dajcie mi samochóóóóóóóód!! Jedyne o czym teraz marzę to samochóóóóóóóód!!!

Zjedli dzisiaj całą kolację - nic mi nie zostawili Amerykańcy paskudni.. ;) A hostka , też mądra pokazała mi tylko opakowanie co dzisiaj było, i dodała, że naprawdę smaczne.. No dzięki bardzo! :D Nie no nie była taka zła, powiedziała, że w lodówce jest kurczę to mogę sobie zrobić.. Jutro zrobię, bo Chili con carne wychodzi mi już uszami, jeszcze pół michy stoi w lodówce..Zauważyłam, że oni jak robią sobie kolację, i jak zrobią nawet tyle, że dla pułku wojska by wystarczyło, to następnego dnia i tak zrobią coś nowego.. A róbcie róbcie..

Cierpię dzisiaj na opóźnioną bolesność mięśni.. Kurcze, zakwasy mam tylko nie wiem, czy to po wczorajszych szaleństwach na kick boxingu, czy od pchania tego podwójnego wózka! Wcisnęli mi podwójny wózek dla tych dzieciuchów.. Ruszyć jednoosobowy to już wyzwanie, a dwuosobowy!?  Podjechać pod krawężnik - spocić się można, ducha wyzionąć.. Codziennie ta sama trasa, codziennie Ci sami sąsiedzi krzyczą Good morning!!, codziennie ten sam Chińczyk, remontujący swoją, a może i nie, chałupę, pyta się 'Czy to są bliźniaczki??', codziennie dwa odcinki specjalne, najpierw po jabłkach ( na naszej trasie rośnie jabłoń z gigantycznymi jabłkami, które spadając z drzewa utrudniają mi przejazd, wpadając pod koła! ), a później po żołędziach..  Niech ten wózek tylko wytrzyma!!

Czas na sen (...) zachłanna i zła wciąż więcej chcę (...)..

0 komentarzy:

Prześlij komentarz