piątek, 22 października 2010

// // 1 comment

Poranek..

Chyba jednak zorientowali się o co chodzi..

Godzina 8.12.. Specjalnie leżałam sobie w łóżku i czekałam aż Gaga z dziewczynkami wyjdą do szkoły, żeby pójść i spokojnie zrobić sobie śniadanie.. Miałam ochotę na parowany omlet, ale pocieszyłam się tylko takim smażonym.. No trudno.. Ale do sedna sprawy.. W domu był tylko host, bo widoczniej miał na później do pracy 'Głood Mołnig Małtina' powiedział, bo akurat mył zęby swoją elektryczną szczoteczko na podwyższonych obrotach.. Wyszedł z kuchni, pewnie poszedł wypłukać zęby, chociaż podobno Amerykanie nie płuczą zębów tak jak my, nie wiem bo te dziewczynki jeszcze zębów nie myją, no może tylko najstarsza, bo w naszej łazience jest tylko jedna szczoteczka, no ale wrócił i zaczyna rozmowę o prawie jazdy, że mu bardzo przykro, że tak się stało, sratatata.. A na koniec dodał, że Jessica-hostka, ma dzisiaj porozmawiać w pracy, kiedy może wziąć pół dnia wolnego w pracy i mnie zawieźć na ten egzamin, a jeżeli jej się nie uda, bo ostatnio brała dużo wolnego z powodu naszych chorób, to on weźnie, bo w ogóle to Gaga nie przyjeżdża w przyszłym tyg i takie tam.. Coś tam się pośmiał pośmiał, jak to w nocy nie mogli spać bo Amira płakała, i Gaga, która spała z nią w pokoju musiała w środku nocy wstać ( dziwię się, że ona słyszała coś, bo wieczorem jak szłam spać to na umywalce leżały jej zatyczki do uszu!! ) przenieść się do dużego pokoju, a na jej miejsce poszła spać hostka..

Biorę rower i jadę.. Mam czas do 12.30, bo zaczynam pracę..

1 komentarz:

  1. jakoś wszystko się ułoży, jeszcze się najeździsz po tych amerykań drogach :-)

    OdpowiedzUsuń