poniedziałek, 11 października 2010

// // 4 comments

Tummy bug na Ticonderoga Drive..

Nie mogę się powstrzymać od śmiechu, chociaż wiem, że to może jest poważna sprawa ale naprawdę jak sobie przypomnę to aż mam łzy w oczach... Już piszę o co chodzi... :D

Wstałam raniutko, jeszcze przed siódmą, słucham.. słucham, nasłuchuję jak tylko mogę.. CISZA.. Zaniepokoiła mnie to milczenie, ta flauta, zupełnie niepodobna do rodziny Salamów.. Wyszłam z pokoju na paluszkach, idę idę korytarzem, wchodzę do salonu, patrzę, host śpi na kanapie - CHRAPIE - ale czemu na kanapie, pokółócili się czy co.. Chociaż kłótnia to raczej nie w ich stylu, oni o wszystkim muszą POROZMAWIAĆ, na spokojnie, bez krzyków..

Weszłam do kuchni, zaczęłam robić sobie śniadanie, herbatkę, kawkę,a tu nagle Good Morning Martina! Ależ Good Morning hoście! Zaczął mi się tłumaczyć, że najmłodsze dziecię nie mogło spać w nocy, a on ze zmęczenia po prostu nie doszedł do sypialni tylko padł na najbliższej kanapie..I w ogóle dziękuję, że wyjmujesz naczynia ze zmywarki (w zmywarce każdy  kubeczek, widelczyk, kieliszeczek ma swoje miejsce!).. Spoko spoko nie ma za co, idź weź prysznic i szoruj do pracy bo się spóźnisz, myślę sobie..
Powiedział mi jeszcze, że Jessica (hostka) jest chora, całą noc wymiotowała (tak tak, tajskiego żarcia się zachciało!) i prawdopodobnie nie idzie do pracy.. Zaczęły wstawać dziewczynki, pierwsza L:auren, rozdarła się w wniebogłosy już w progu, dlaczego, bo nie wstała pierwsza! (no tak, ja wstałam, przepraszam bardzo, że mam na 7.30 do pracy!) Zrobiłam jej jajecznicę i tosta, umyłam patelnię.. Chwilę później wstała Leila, zrobiłam jej jajecznicę, ale źle zrobiłam!, dlaczego, bo jak rozbijam jajko, to najpierw muszę je wrzucić do szklanej miski, żeby Leila wzięła widelec i zrobiła w żółtku dziurki, a ja tego nie zrobiłam!, i poskarżyła się tacie, i z pewnością dlatego,że nie było dziurek, to nie tknęła tej jajecznicy, za to zjadła 2 tosty z centymetrową warstwą masła.. Umyłam patelnię.. Host poszedł do pracy (w końcu!, bo Baj baj my daughters! to on mówi z 10 razy zanim wyjdzie z domu!), posżłam obudzić Amirę, wstała,nie robiłam już jej jajecznicy, zjadła tą bez dziurek Leili, wypiła kubas mleka i poszłyśmy się bawić..

I teraz najlepsza część zabawy.. Bawimy się, bawimy, i wtem, nagle, ni stąd ni zowąd Amira puściła taaaakiego pawia na czyściutki, bialutki dywan, widzłam tego pawia od początku do końca jak rozkładał swe skrzydła, wyglądał jak z teledysku Eminema, jak lawina, dzieciak nie wiedział co się dzieje, nastała cisza w pokoju, Lauren z Leilą patrzą, oczy jak jednocentówk.. Boshe boshe co się dzieje..A Amira, wytarła rękawem buzię i dalej pije mleko.. :D

Dziewczynki poleciały do sypialni po hostkę.. Wychodzi hostka, zielone spodnie, zielona bluza, zielona twarz, wyglądała jakby ją coś zżerało od środka.. Posprzątała te wymiociny, zadzwoniła do host, żeby przywiózł lekarstwa i poszła spać.. Dzieciak do końca dnia żył na sucharkach i wodzie..

W ogóle, nie wiem czemu wcześniej o tym nie pomyślałam, ale oni mają taki piękny ogród za domem.. Jak siedziałam z Germanką, to jej chyba nie chciało się dupska ruszać żeby wyjść z nimi bawić się do ogrodu.. Także dzisiaj resztę dnia spędziłyśmy w ogrodzie.. Robaczki, kamyczki, listki.. Full wypas, na bosaka biegały, miały taki ubaw.. Powkładały uszy królików i śmigały alejkami, rysowały kredą.. było 27stC, także ja to bym z chęcią włożyła strój kąpielowy i walnęła się na jakiś leżaczek..

Na lunch zrobiłam im hot-dogi z marchewką :) sasa.., zjadły! :D Na podwieczorek owsiankę z łyżką masła, cukrem i miodem, Yummy! Zjadły.. :D Później zachciało im się herbaty, z mlekiem i z miodem... Robiłyśmy z Leilą mydło kolorowe - moje jest różowe...:) No i o 17.30 skończyłam pracę, przyszedł host i zaczął robić obiado-kolację, miała być pizza..

Zmyłam się z pola, ale nie długo cieszyłam się samotnością, dziewczynki wparowały do mojego pokoju, wskoczyły na łóżko i zaczęły oglądać tv.. Wyszły dopiero jak host po nie przyszedł..

Weszłam sobie na stronę swojego fitness24 (klub jest otwarty 24h na dobę, poważnie!) sprawdziłam jakie są dzisiaj zajęcia i o 18.30 wskoczyłam na rower.. Kick boxing! Z setka ludzi ćwiczyła, prowadził facet, trochę przygarbiony, wg mnie był podobny do Clinta Eastwooda, z mikrofonem przy ustach, i zagrzewał wszystkich do roboty.. Nabiegałam się jak szalona, ale warto było.. W ogóle tak słucham słucham, i wydawało mi się, że Ci ludzie wydają z siebie odgłosy, jak robią jakiś wykop czy coś w tym rodzaju, to myślę sobie, a co mi tam, trzeba wbić się w tłum.. Ho! Ho! Yeah! Krzyczałam przy każdym wykopie.. Tylko okazało się, że to był podkład muzyczny, który zawierał takie okrzyki... Mam nadzieję, że nie tylko ja krzyczałam..

Wracając do 'domu' kupiłam sobie truskawki i orzeszki na kolację (wiedziałam, że będzie ta pizza, ale zostawiłam sobie jej smak na jutro..) Przy drzwiach byłam przed 21, siłowałam się jeszcze z zamkiem, bo te moje klucze coś przycinają, wchodzę, a tu ciemnica, cisza, czyżby wszyscy spali.. Zrobiłam sobie kolację i miętę i na paluszkach ulotniłam się z centrum domu do swojej kanciapy.. Trzy pająki na suficie.. Lekki smrodek po Germance.. Tak, tak to mój pokój.. Ogarnęłam go trochę, bo wczoraj nie miałam nawet siły, żeby poukładać swoje rzeczy...


U mnie już 23.20, czas lulu..

Właśnie chyba wirus tummy bug chwycił hosta, bo przed chwilą słyszałam za ścianą Bleaaaaaa... Boshee, żebym tylko ja tego gówna nie załapała...

4 komentarze:

  1. Tyna, czy masz te lekarstwa co polecałam Ci jak byłaś w Bułgarii i też wszystkich męczył jakiś wirus, najlepiej kup w aptece jakiś środek z żywymi kulturami bakterii :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolorowe pawie jescze nikomu nie zaszkodziły -wręcz ptrzeciwnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kup coś na żołądek na wszelki wypadek... patrz, że oni przyzwyczajeni do tych fast foodów a i tak im brzuchy nie wytrzymały, a Ty z mniejszą wprawą jesteś... ;)
    P.S wyobraziłam sobie Ciebie wykrzykującą HU! HA! i robiącą wymachy ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak Tyniu zdrówko ????????

    OdpowiedzUsuń