poniedziałek, 6 grudnia 2010

// // 5 comments

Juz grudzień..

Nawet nie wiem kiedy ten grudzień przyszedł, czas bardzo szybko płynie..

Wczoraj kupiliśmy choinkę, dla odmiany nie padał śnieg, ale lało takie deszczycho, że wszyscy musieli włożyć kalosze.. No ja kaloszy jeszcze się nie dorobiłam, bo w końcu miała to być Kalifornia, a czasami się zastanawiam, czy to nie jest Londyn!

Choinki jak spod linijki! Równiutkie, gęste, zieloniutkie, no śliczne, ale hostka mi powiedziała, że to takie hodowane.. Wybrała jedną i zapłaciła jedyne 180 dorarów ;)

Do mojego 'buta' też zawitał dziś Mikołaj.. Dziękuję bardzo :*

5 komentarzy:

  1. a Twoje podopiczene miały skarpety ;p ??
    a Ty swoja miałas ;>???

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mialam elektroniczna skarpete...

    A im wlozylam prezenty.. do japonek!! ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. to Oni też mają mikołajki? ja chyba nie ogarniam tego wszystkiego... ;p Święta dziękczynienia, mikołajki, wigilię też mają taką z prezentami pod choinką? i na Halloween słodycze... ja się nie dziwię, że to kraj spaślunów... ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie, oni nie maja, ale ja im zrobilam... :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez miałam elektronicznego ;p
    nawet 4 ;D
    3 Mikołajki i 1 Mikołaj ;p heheh

    OdpowiedzUsuń