sobota, 26 marca 2011

// // 1 comment
Ostatni post 1. marca.. Uuu.. trochę czasu minęło, nie będę się rozpisywać o tym co było, tylko o tym co jest..


A co jest? Kalifornijska pora deszczowa, która przyprawia mnie o ból głowy.. Leje od dwóch tygodni, non stop, dzień i noc. Niczego nie mogę zaplanować, nigdzie wyjść bo mokro i nieprzyjemnie. Zapowiadają poprawę pogody na 4 dni, a później od nowa..

Trochę jestem przeziębiona, z resztą cała moja Trójca jest przeziębiona, a hostka też pociąga nosem tylko host twardo się trzyma, ale w końcu ktoś musi pracować w tej rodzinie.. ;)

Miałyśmy dzisiaj z Ulą jechać do San Francisco, ale w ten deszcz to nam się odechciało.. Uli połamał się wczoraj paznokieć, i z tego POWAŻNEGO powodu odwołała spotkanie z kolegą i dzisiaj od rana siedzi u kosmetyczki i naprawia zniszczenie.. Właśnie czekam na nią, bo mamy jechać do sklepu z plakatami, żeby kupić coś na moją ścianę, a później na lunch do Ikea i do outletów pieniądze wydać..

Z resztą miałam dziś malowac mój pokój, a dokładnie tę jedną ścianę, którą moja poprzedniczka totalnie zniszczyła umieszczając na niej kwadratowe i prostokątne różowe placki, codziennie jak się budzę i otworzę oczy to pierwszą rzeczą jaką widzę jest ta paskudna ściana, więc nadszedł czas żeby ją zakryć, zamalować, zniszczyć..

Mamy dzisiaj gości z SF, przyjechała kuzynka hostki oznajmić, że jest w 13. tygodniu ciąży.. Bravo! Hostka przygotowała śniadanie, a raczej brunch i siedza teraz i wcinają..

A ja idę do Uli..

1 komentarz: