Skład drużyny wycieczkowej:
Funda – Tyny koleżanka z Turcji
Monika – koleżanka z Polski
Ania – czyli ja
Tynczi – moja siostra, czyli kierowca ;D
Tyna pracowała do 17.30, pozniej jakiś prysznic, małe pakowankao i wyszło że dopiero o godzinie 19 byłysmu u Fundy, a jeszcze Monika... i przed nami 4 godziny jazdy..
- Pendżina jestem kierowcą, mogę byc marudna. Jak będę chciała wodę to mi ją odkręc ;D
Zapowiadało sie ciekawie;))
Jestesmy juz w komplecie, korki jak cholera, ale myslę, że nasz driver pałający cierpliwością od zawsze, da sobie radę.
Na miejsce dojechałysmy kolo 22 , nawet Hostka napisała sms bo sie o nas martwiła..Ona tez jest dobra, przed wyjazdem tłumaczyła nam, że te Kolomie nie ma kuchenki elektrycznej, takiej z płytą, jest tylko taka inna na gaz i że potrzebujemy zapalniczki, albo zapałek ,żeby ja podpalić i to najlepiej do okoła palnika.. a jak poczujemy za dużo gazu, a ogień sie na kuchence nie zapali, to mamy jeszcze raz.. hehe poolewa z tego, myślałam, że padnę, a ona nam to na poważnie tłumaczyla ;D
Dom Salamów położony jest bardzo wysoko, więc w środku nocy musiałyśmy wjechać na samą górę wokół jakiegoś wzgórza.. ulica wyglądała na jednokierunkową, ale Tyna powiedziała, że to jest dwu kierunkowa i np jak spotkasz sie z kimś na drodze, to ci wjeżdzający mają pierszeństwo czyli byłyśmy na lepszej pozycji;) ale to kręcenie wcale nie było przyjemne, szczególnie, że z jednej strony było URWISKO i to taakie konkretne, a z drugiej klif.. mi się wydawało, że ten nasz samochód jest za duży, ale Tynczi mówiła, że spoko damy rady, bo oni zawsze tam truckiem jeżdzą.. czyli mam się nie bać ;D moja siostra nawet dla ostrzeżenia dawała znać klaksonem przed każdym zakrętem..
Dom piekny,bardziej wewnatrz niz na zawnątrz.. miejsce również ładne, bo dom byl połozony w środku LASU! Moim zdaniem byłysmy odważne, same dziewczyny w lesie.. na pustkowu, daleko od ludzi.. od razu na mysl przychodziły nam horrory, więc zamknęłysmy wszytskie drzwi.. wtedy Tyna uraczyła nas informacjami jak zwykle o mountain lions i o wielkich dzikich indykach, które przychodza z rana na podwórko..!! ta to zawsze najlepsze na koniec zostawi hehe zeby człowkieka na starcie nie zniechęcać chyba ;)) posiedziałyśmy, pogadałyśmy i spać, bo jutro ciężka droga nas czeka .. planujemy wstać koło 8 i wyruszyć przed 9, ale po całym tygodniu pracy sobotnie wstawanie o 8 rano to chyba tylko plany...
9:45 Tyna zgłosniła radio, aby wszytskie zrozumiały, że to juz pora na wstawanie.. godzina 11 i wyruszamy, najpierw na stację benzynową i w stronę jeziora Tahoe..
Stacja benzynowa.. a dokładniej dystrybutor paliwa.. ma chyba z 4 węże, ale nie tak jak u nas ze wszytskie po kolei i z podpisem.. tam są tylko kolorami zaznaczone czy jakos tak... Tynczki zauwazyła tylko jeden.. bez obaw nie wlała ropy, żeby nikt sie nie przestraszył... tylko chciała zmienić dystrybutor bo w tym pierwszym podobno dylko diesel mógł tankować.. wszytskie sie głowiły co tu zrobic... az pan ze stanowiska obok krzyknął, że po drugiej stronie jest inny wąż ;D ehhe ...
Przejechałysmy wczoraj aż 187,9 mil !! czyli nawet więcej niż nasza wcześniejsza podróż na camping, a to dopiero początek...
Aaa nie było u Salamów mleka do kawy więc znalazłam w zamrażalniku substytut - lody waniliowe, ale dopiero pózniej moja siostra po dokładnym obejrzeniu tabelki z kaloriami na pudełku dopatrzyła się terminu ważności, a mianowicie rok 2010 !! nie wiem co te lody ta robiły.. ale mam nadzieję, że złe bakterie zostały zamrożone !!
Do miejsca startu naszej wycieczki musiałyśmy najpier przejechać kawałek , jakies kilkadziesiąt mil, zajęło nam to około 1,5 h ;d widoki miłe, bo jechałysmy wzdłóż rzeki, Tyna opowiadała nam ciekawostki dotyczace np poziomu rzeki, że co roku jej poziom się zwiększa i zalewa całą drogę, która rok w rok jest odbudowywana.. o poziomie śniegu znimą czy też o pożarach wyniszczających tamtejsze lasy.. edukacyjna wycieczka to podstawa.. żarcik taki ;D
Jezioro widać było juz z daleka.. pięknie błyszczace..niebieskie błekitniutkie ;)) Miałyśmy szczęscie bo tym razem tez zapowiadali ulewy, a tu ani kropelki tylko słonce .. i prawie 40stC !!
Jedyne co mogłyśmy zrobić, to przyodziać stroje kapielowe i w drogę.. na plaże – wg planu mamy okolo 1 godziny relaksu – czas na plażowanie..
Jezioro wyglądalo jak morze, fale.. ale spróbowałam wody dla upewnienia i słodka była, ale baaardzo zimna, ale jak juz sie przyjechało to chyba wstyd sie nie wykapać.. czyli do wody !!
kto mógł ten mógł bo niektórzy czyt. Moja Siostra zapomnieli góry od stroju kapielowego i mogli wejść tylko do majtek ;D
Zabawne byo to, że my lezałyśmy na gorącym piasku, który aż parzył w stopy, nad jeziorem , a przed nami były gówy, a na ich szczycie leżał sobie śnieg.. ;D taka zabawna kombinacja..
Nastepny przystanek to lancz i ponownie stacja benzynowa, jak wszytsko dobrze pójdzie to w 30 minut powinnyśmy wszystko załatwić... W nawigacji ustawiłyśmy wszystko, żeby co potrzeba, żeby mniej czasu stracić na poszukiwania, ale bar w którym miałysmy zjeść okazał się zamknięty !! w środku dnia zamknięty ;D Jedyny bar na drodze jaki nam wyszukało i był zamknięt, bo serwował tylko sniadania i jakieś wiczorne posiłki od 17:30 hehe Na szczęście w sklepie na przeciwko serwowali kanapki na gorąco, które bądź co bądź dodały nam energii ;D
a pani, kótra tam pracowała okazała sie naszą rodaczka .. Tyna poznała ja po akcencie – a na deser loody ;D
Nawet lodówke miałysmy ;D |
Po drodze pare punktów widokowych, aby uchwycić piekno naszego jeziora hehe ;))
Ale o co chodzi ;D |
Żeby Pendżina się mnie słuchła !! Prosze !! |
Nastepnym i ostatnim juz punktem naszej wycieczki było miasteczko South Lake Tahoe, miasto w którym przebiega granica stanów California i Nevada , pół miasta jest w jednym, a pół w drugim stanie... być w dwóch miejscach na raz – spełnione ;))
Mała wycieczka po mieście, Tynczi poznała nawet nowa koleżankę, namawiała ją żeby z nami jechała, ale ona jakoś kurczowo trzymała się chodnika i nie chciała iść ;D
Stwierdziłyśmy, że miasteczko musi wyglądac równie pięknie zimą, bo widać było, że ma taki górski klimat, nawet gondola była do wjazdu na szczy największej góry w okolicy, ale juz zamknięta, bo pracowali tylko do 17, może następnym razem ;D hehe
Dzien drugi to był głównie powrót do domu, z małymi przystankami, na wyprostowanie nóg i coś do zjedzenia... Głownym celem było dojechanie do miejscowości Napa słynącej z winogrom, wina i wina i winogron ;D tam lancz, nowe nabytki czyli tatuaże ;) Tyna ma sowe na ramieniu a ja ciasteczko na łopatce i gwiazdeczki na biuście... ;D fassska ja wybrałam takie bo były słodkie, różowe i piękne ;D
a Tyna sowę bo – cyt. Jestem mądra, inteligentna i bystra !! heheh ehhehe ;D
Sesja z tatuażem ;D |
Pamiatki w każdym bądź razie są... zmeczenie też, ale oby więcej takich wypadów ;D
Tyna daje rady co do pozycji siedzenia na zdjeciu ;d |
Ja tez miałam zamknąć oczy ?? |
Impreze sponsorował Pitbull ;D całą swoja płytą!! A w szczególności pisenką
1. Jak sobie postanowicie to nie ma bata patrzę! ;p nie ma to jak wstać koło 8 czyli o 9.45 ;p
OdpowiedzUsuń2. Piękne bikini Endżina!!
3. Tyna ma minę z zagroooody na Dżimiaaaaczaaaaa nanananananaaaaaa na zdjęciu z sową z bliska :D ;)
4. Tyna ma super bluzę zieloną!! ;) :D (nie przyuważyłam od razu ;p)
OdpowiedzUsuń5. Ta Monika to nie przypadkiem moja była sąsiadka?? ;>
1)Ty to nie lubisz spać co ;d;d ??
OdpowiedzUsuń2)Wierm, że piękne, ale od basenu już powoli traci swój urok ;(((
3)Czaisz, że to była mina na :pokaż swoją sowe.. a ona takak zagrodową strzeliła ;D to sie nazywa nasz sukces;D mimowolne miny Dzimiaczowe ;D
5)Tak, bo mówiła że na Kazimierza kiedyś urzędowała ;D ale spooko ona jest hehe takie normalne klimaty ;D
Ad 4 to moja siostra musi komentować ;D
To poproszę od razu o odpowiedź, czy jak przyjedzie to bedzie rozdawać free hugs`y :D
OdpowiedzUsuńTo ja Cie mogę odpowiedziec heheh bo nawet wiem :
OdpowiedzUsuńOdpowiedz na pytanie uzytkownika bloga o nazwie ...Szomina z dnia 3 sierpnia 2011 o godzinie 13:01 brzmi:
TAK
Gwarantowane przez uzyttownika Pendżixa
1. "Pendżina jestem kierowcą, mogę byc marudna. Jak będę chciała wodę to mi ją odkręc" - hahahaha :D
OdpowiedzUsuń2. wiesz no ja pomału zapominam jak się obsługuje kuchenkę gazową :p
3. oo matko i znowu las i horrory! i te dzikie indyki :D
4. boskie to miejsce! jezioro, gorący piasek i śnieg na szczytach!
5. zdjęcie z sową i komentarz nad nim - best of the best :D
buziaki dziewczyny! teeeesknie!!! :* :*
A może jakieś posumowanko pobytu??? :-)
OdpowiedzUsuń